Tu i tam

Nasze spotkania coraz krótsze

nasze listy porywa listopadowy wiatr

Nasze myśli zabłąkane pogubiły się w czasie

nasze zmysły tęskniące jeszcze mocniej czekają

Nasze spojrzenia mają w sobie barwę rozstania

nasze ręce spragnione dotyku muska smutek

Nasze serca uderzają przerywanym rytmem

by nie zgłuszyć powrotu

Drżą przy każdym szmerze

wyskakują z piersi przy głośniejszym dźwięku

Mamy siebie tak krótko za krótko kochany

Wciąż gdzieś czas nas popycha

ty wychodzisz ja wracam

gdy ty wracasz wychodzę

Nasze ścieżki te same ale jakże dalekie

ty wciąż tam a ja tutaj wypatruję spotkania…

Niezapominajki

Dziecinne lata w kolorze niezapominajek otuliły mnie kocem, nie pozwalają zmarznąć w jesienne słotne wieczory i poranki, kiedy Ciebie nie ma przy mnie są jakby kochankiem, towarzyszem, bratem. W ich niebieskich oczach odbija się cały mój świat, moje tęsknoty, moja dziecinna radość, wesoła dojrzałość. Każdy czas jest dobry żeby powspominać te dziecięce lata, które upłynęły na beztroskiej zabawie nad małym potoczkiem, nad którym właśnie rosły zawsze latem niebieskie niezapominajki. I tak jak wtedy, tak i teraz nie pozwalają o sobie zapomnieć. Pamiętam.

I chociaż czas płynie bezlitośnie, lata upłynęły od ostatnich spotkań pamięć pozostała, ta sam, wrażliwa, wciąż powracająca. Choć z różnych okresów, to zawsze w tym samym kolorze niezapominajek.

Czy jesteś ze mną, czy Cię przy mnie nie ma, pamiętam!

I las pachnie dzisiaj wyjątkowo, jesień rozgościła się wśród leśnego runa. Kusi ciepłem świeżego powietrza. Kapelusze grzybów uśmiechają się do mnie błyszcząc swoimi brązowymi główkami. Zielone gąski zakopały się w piasku, nie chcą być odnalezione, jeszcze chwilę będą igrać z grzybiarzami. I chociaż słońce znów udało się na odpoczynek chowając swoje lico za ciemniejszą chmurką, to ja widzę jasny promień otulający moje zmysły.

Czy jesteś ze mną, czy Cię przy mnie nie ma, jesteś!

A w sadzie cisza, drzewa zrzucają liście, kładą coroczny dar naturze za obfitość plonów. Ogromna grusza schyla się w ukłonach uścielając dywan z drobnych liści, mała wisienka po środku stojąc uczy się od starszych. Dostojne jabłonie zaprzyjaźniły się ze smukłymi czereśniami, już umówiły się na zimowy sen, która za rok będzie pierwsza? Śliwy aż pokraśniały bo ich owoc były słodkie, pełne ich kosze gospodarz nazbierał. Będą miały spokojny zimowy sen. Zasłużyły. Sad zasypia powoli.

Czy jesteś ze mną, czy Cię przy mnie nie ma, zawsze Cię odnajdę!

Troszkę jesieni

Dzisiaj zaglądnęła jesienna szarość do mojego świata

Ale rozproszyły ją już żółte i złote liście na klonach

Zaglądają przez okna, witają się ze mną już o poranku

Szeleszcząc budzą moje jeszcze przymknięte powieki

Zapraszają i zapowiadają piękny dzień, choć słońce gdzieś się podziało

Czyżby w lesie się schowałało?

Może na grzyby poszło, pyszne zapachy przyniesie dnia następnego?

Może zaprosi nas do tańca po jesiennym dywanie?

Może deszcz liści otuli nasze tęsknoty?

Może przypomni kilka letnich chwil?

Może przeglądnie się w zielonych tęczówkach moich oczu?

Może odgadnie sekrety skrywane głęboko na dnie serca?

Może odsłoni krajobrazy zmiennej o tej porze roku aury?

Czas pokaże… trochę jesiennego oblicza.