Zobaczyłeś mnie w płomieniach,
uwięziłeś mnie w płomieniach,
moich dróg nieprzebytych zaklęć
niosę za sobą ich dotyk.
Rozgrzewają mnie języki ognia
dotykają mojej rozpalonej duszy
są moim światłem w ciemnych nocach
samotnego poszukiwania świata.
Odkrywają namiętności których nie znam,
odzyskują dla mnie ciebie, są wszędzie
za zasłoną białej mgły
w świcie porannej rosy
w ogrodzie wiosną pachnącym
kiedy już moje stopy nie nadążają za myślami.
Odnalazłeś mnie w płomieniach
na białych kartkach ekranu
zapisałeś kilka obrazów
złotych barw paletą.
Zamknąłeś mnie w płomieniach
by ogrzewały serce
wskazywały miejsce
na wyspie marzeń
gdzieś w niebycie, za rogiem
po sąsiedzku, daleko
dla mnie tutaj.
Poranna jasność
Jest tutaj, wypełnia mnie całą poranna jasność, którą wniosłeś wraz z pachnącą kawą i bukietem żółto czerwonych tulipanów w środku zimy, która nie może się jeszcze zdecydować czy przypadkiem w tym roku nie chce zostać jesienią. Jest kapryśna tak jak ja gdy Ciebie nie ma obok, gdy zostawiasz mnie w jeszcze ciepłej pościeli samą z myślami, których drogi nikomu nie są znane. Zaprowadzają mnie wszędzie. Tu i tam gdzie ślady już fala zabrała ale wiem że tam były. Skąd wiem, tego nie wiem.
Jestem tutaj, bo wypełniłeś moje serce porannym dzień dobry. Jak zwykle otworzyłeś moje okna na oścież bym mogła wdychać zapach świata, nieograniczony, nieznany świat moich uczuć. Gubię się i odnajduję w labiryncie ścieżek, które uparcie tutaj prowadzą.
Codziennie budzę się obok Ciebie, dotykam Twojej twarzy, jesteś mój. Jesteś tutaj, tak jak ja, ze mną.
Zakochana w wietrznych, zamglonych oczach świtu i zmierzchu wieczorów zanurzonych w płonącym zachodnim niebie oddalasz się ode mnie, by za chwilę wrócić i objąć moje ciało w czułym uścisku naszego tutaj.
Przyprawione, dosmaczone uczuciami.
Poranne dzień dobry zagląda już w okno
nim słońce wstanie, nim brzask pierwszy obudzi.
Miłego dnia życzenia wysłane z uśmiechem
muskają policzek jeszcze ciepły po nocy
w kolorowej pościeli zanurzony jak w tęczy.
Kilka słów tu skreślonych, zostawionych w kąciku,
pachnących kawą o poranku parzoną w wielkim dzbanku
co pachnie zawsze wiosny bukietem, egzotycznym i pełnym.
Jeszcze w oczach zamkniętych, pod powieki przykryciem
sen ostatni się błąka rozmarzony i miękki
nie chce odejść i oddać dnia meandrom mej duszy,
by w szarości nie tkwiła i nie marzła bez ciebie.
Miły dzień jednak czeka tuż za rogiem, gotowy.
Więc oddaję się ufnie w ramion jego odchłanie
by skosztować dni każdych smaków słodkich i gorzkich.
Na dobranoc gdy czekam, sen przychodzi magiczny,
odpoczywam i myślę o kolejnym dzień dobry
może znowu przyniesie bukiet marzeń spełnionych …
albo tych co się spełnić już na zawsze nie mogą…