W owocowym gaiku

Sad tak pieknie wygląda schyłkiem lata spleciony

Udekorowany w kolory

Dzwonki gruszy poruszają się lekko dyskretnie dzwonią na pobudkę

Jabłka się rumienią od zalotnych spojrzeń jeszcze mocno rozgrzanego słońca

Śliwy chylą swoje ramiona od nadmiaru owoców

Krzaczki malin nisko kłaniają się dniowi

Ogród kusi i wabi do przechadzek wesołych

Do siedzenia na trawie na kraciastym kocyku

Taca już wypełniona kolorowym kilimem słodkich pysznych owoców

Ty usiądziesz tuż obok ja zaparzę herbatę

Wypoczniemy spokojnie otuleni zapachem końca lata

Lato, lato

Poranek w sadzie zawitał deszczowy

mgła przechadza się między drzewami

zagląda do mojego okna

dotyka mojego ciepłego policzka

wstań, już czas rozpocząć nowy dzień

ktoś tam daleko na ciebie dziś czeka

Cichną śpiewy ptaków

milkną odgłosy nocy dzień budzi marzenia

przywołuje do życia

Mam tak wiele czasu, który wciąż mi ucieka,

wciąż zabiera kolory, ciągle zmienia obrazy

W jeszcze zielonym sadzie dzisiaj się spotkamy

by jutro już powitać złotą słoneczną jesień

Kto nadąży, policzy dni przemijanie

nocy widnych i ciemnych granatowe odmęty

co połączy kochanków na wieki

na wieki rozłączonych

dzień czy noc?

Sierpniowa nostalgia

Sierp letniego księżyca obudził wspomnienia

Mocno ukryte przed jego blaskiem, drzemały jak zając przy miedzy jesienią

Świadek naszych spotkań uśmiechął się do mnie

szelmowskim uśmiechem Twardowskiego diabła

Tak, dzisiaj nie umkniesz ruda wiewióreczko

przed okiem niebieskim, przed wspomnień krainą

Ona czeka codziennie, codziennie tak samo

wypatruje tej twarzy piegowatej, radosnej

Gdzie jest ta dziewczyna

Tyle wspólnych spotkań,

słów niewypowiedzianych, gestów delikatnych

wymownych spojrzeń.

Wszystko porwał wicher zapomnienia

Nie

Jesteśmy, zawsze tacy sami, choć już zupełnie inni, odmienieni czasem.