… dzisiaj wymknąłeś się tak wcześnie

nim otworzyłam oczy

aromat kawy tylko pozostał

świadek twojej obecności

i jakoś dziwnie na policzku

ciepło czułam cały dzień

od pocałunku na do widzenia

słońce z wiatrem mnie przywitało

list przyniosło

że dzisiaj jeszcze się spotkamy

może przed zachodem

może wschodem słońca

tak jak lubisz

w jego rudym blasku

czarne z zielonym oczy

wpatrzone będą w siebie

zbierzesz łzy z pajeczyny

ja sznur pereł nawlokę

dla ciebie i dla mnie

na zawsze

Nikt nie zobaczy

Wiosenna wichura za oknem

niebo posmutniało zasłoniło świat

Dlaczego

Pytam i wiem że nikt mi nie odpowie

Smutek nieba to ja gdy Ciebie nie ma

Deszcz to łzy które pod powiekami błądzą

by spłynąć ulewą po bladych policzkach

Zieloność to nadzieja że statek Twój nie zawróci

mimo burzy i sztormu

Czerwoność to moje zmieszanie

gdy w końcu dobijasz do brzegu

i witasz mnie pocałunkiem

Biel to niewinność naszych spotkań

na tarasie w letni poranek

z kubkiem kawy w dłoniach

z iskrą w oku

niemożliwe staje się

niemożliwe i możliwe

Niebo posmutniało

znów pusty horyzont widzę

kawa już wystygła i policzki zbladły

łez krople osiadły na pajęczynie

nikt ich nie zobaczy.

Wiosennie

Na łące cichutko przysiadł

mniszek żółty

majowy brat słońca

mrugnął okiem stokrotce

chyba dzisiaj się spotkają nareszcie

z rabatki wszystko pilnie obserwują żonkil z tulipanem

dwa wiosenne zwiastuny ciepłego południa

dwa gołębie przysiadły na gałęzi jabłonki

plotkują o mniszku i stokrotce

nawet bocian się włączył w ten gwar

żaba zarechotała do wtóru odważnie

wiatr strącił kilka płatków wiśni

jak ryżem dla nowożeńców

ogród się rozszalał

w weselnym marszu zefir zaśpiewał

złoty i biały krążek

złoto i platyna

na łące wszystko wiruje

wiosna rozgościła się wreszcie

gość honorowy.